Jedną z majowych sobót postanowiliśmy spędzić w Wiedniu. Tak! Pomysł tyle szalony, co możliwy do zrealizowania, biorąc pod uwagę fakt, że z południa Polski podróż samochodem zajmuje nam nieco ponad trzy godziny.
Majestatyczny, eklektyczny, pełen przepychu – takie oblicze Wiednia znaliśmy. Do tej pory nasze wizyty w dawnej stolicy cesarstwa Austro-Węgierskiego odbywały się w okresie zimowym i obejmowały pobyt na jarmarkach bożonarodzeniowych i spacery po udekorowanych ulicach, poruszając się utartymi szklakami zwiedzania. Wiosną Wiedeń wygląda zupełnie inaczej. Miasto kwitnie i pachnie… I to jeszcze jak! W powietrzu mieszają się zapachy lip, akacji i jaśminu, a parki i skwery toną w tysiącach kwiatów. Korzystając z pięknej pogody postawiliśmy na alternatywny program, by poczuć się choć trochę jak wiedeńczycy (wszakże został wybrany po raz kolejny najlepszym miastem do życia na świecie!) i to był strzał w dziesiątkę!
Wiedeń – dojazd samochodem
Miasto ma bardzo dobrze rozwiniętą sieć metra i moim zdaniem jest to najlepszy sposób na przemieszczanie się po Wiedniu. Jeśli decydujesz się na podróżowanie samochodem, uważnie czytaj znaki i zwracaj uwagę na strefy krótkiego parkowania. Więcej o parkowaniu w Wiedniu tutaj.
Zostawiliśmy samochód na jednym z parkingów park&ride – przy stacji Hütteldorf, skąd rusza linia metra U4. (koszt 3,40 euro/ dobę). W automacie na stacji metra kupujemy bilet ważny 24 godziny (koszt 8 euro, warto mieć przy sobie drobne, bo automat wydaje tylko monety) i jedziemy kilka stacji do pierwszego punktu programu – budzącego się ze snu pałacu Schoenbrunn.
Pałac Schoenbrunn
Letnia rezydencja Habsburgów – Schoenbrunn to jedna z głównych atrakcji Wiednia i najczęściej odwiedzana atrakcja turystyczna Austrii. Rokkokowe wnętrza pałacu są warte odwiedzenia (najlepiej zarezerwować bilet online, by uniknąć stania w kolejkach), tym razem pomijamy jednak ten punkt i kierujemy się do ogrodów otaczających pałac. Chłoniemy wszystkimi zmysłami ich piękno. Dzieło ludzkie – budowle, rzeźby, fontanny, altany, współgra z pięknem przyrody. Śpiew ptaków, bujna zieleń, obłędny zapach kwiatów pozwalają zapomnieć, że jesteśmy w centrum tętniącej życiem stolicy.
Nasze kroki kierujemy na wzgórze, na którym dumnie stoi Glorietta – barokowa budowla ogrodowa, wzniesiona w 1775 r. jako pomnik sprawiedliwej wojny.
W pawilonie znajduje się kawiarnia. Czy jest lepsze miejsce na kawę wiedeńską i skosztowanie tortu cesarzowej Sissi?
Z Glorietty rozpościera się wspaniały widok na panoramę Wiednia. Warto więc wspiąć się schodami na taras widokowy.
Zoo w Schoenbrunn
W Schoenbrunn znajduje się najstarsze na świecie zoo. W sobotnie przedpołudnie cieszy się ono sporym zainteresowaniem zwiedzających. Cena biletu (20 e) jest dość wysoka, ale zoo zalicza się do najlepszych i najnowocześniejszych ogrodów na świecie. Myślę, że cesarz Franciszek Stefan I Lotaryński, który w 1752 r. po raz pierwszy pokazywał ogród swym gościom, nie powstydził by się go i obecnie. Już od samego początku wizyty zwracamy uwagę na wybiegi, które są duże, dopracowane i bardzo zbliżone do środowiska naturalnego żyjących w nich zwierząt. Cały czas coś się tu remontuje i tworzy. Zoo jest bardzo duże i spokojnie można tu spędzić cały dzień. Mimo ograniczonego czasu, wizytę zaliczamy do bardzo udanych. Popisy pingwinów, które, niczym torpedy, prezentowały swoje umiejętności i refleks zgromadzonym przy szklanej ścianie basenu widzom, nurkujące niedźwiedzie polarne (niesamowite uczucie, gdy obok nas wpada do wody wielki miś), tunel z morskimi zwierzętami, to tylko niektóre atrakcje. Zaskoczeniem była hala z florą i fauną z lasów deszczowych – nad głową latały kolorowe motyle, ptaki, w basenach pływały żółwie, a najbardziej niesamowitym przeżyciem było przejście przez ciemne pomieszczenie…. w którym wokół nas latało mnóstwo nietoperzy!
W ogrodzie francuskim w Schoenbrunn znajduje się jedna z największych palmiarni w Europie.
Pałacowe ogrody są imponujące, a wiosną mają chyba najpiękniejsze oblicze.
Naschmarkt
Metrem jedziemy w stronę centrum.
Ring – eklektyczne budowle.
Naszym kolejnym przystankiem jest najsłynniejszy wiedeński targ – Naschmarkt, popularny wśród mieszkańców zwłaszcza w sobotę. Przechadzamy się pośród mnóstwa stoisk z kolorowymi ubraniami, setkami przypraw z całego świata, owocami, warzywami i różnymi orientalnymi przysmakami. Sobotnia wizyta na targu to podobno już tradycja, zarówno wśród młodszych jak i starszych wiedeńczyków. Mnie przyciągnął tu dodatkowo pchli targ z bogactwem bibelotów i staroci. Na jarmarku Nachsmarkt jest też bogata oferta gastronomiczna, a liczne lokale z kuchniami z całego świata w porze obiadowej są wypełnione po brzegi. Wybieramy tradycyjną kuchnię wiedeńską. Na moim talerzu ląduje wyborny wienerschnitzel. Przy lampce Grüner Veltliner i dźwiękach cygańskiej muzyki przyglądam się tej targowej krzątaninie. Będąc pod wpływem czaru wiedeńskich róż, kupuję trochę suszonych różanych pączków. Można tu samodzielnie skomponować własną herbatę i przy okazji pozbyć się sporej sumy pieniędzy. Przy zakupach trzeba być bardzo asertywnym, czujnym i wykazać się zdolnościami negocjacyjnymi.
Karlskirche – jedna z najsłynniejszych barokowych budowli w Europie.
Lody wiedeńskie
Czy wiecie, że Wiedeń słynie nie tylko ze wspaniałych zabytków, kompozytorów i tortu Sachera, ale też z lodów? Lody w Wiedniu, zwłaszcza w ciepłe dni, to obowiązkowy punkt programu. Wiedeńskie imperium lodowe tworzą tu przede wszystkim potomkowie włoskich imigrantów, często wytwarzając je według starych, ściśle strzeżonych receptur. W ciepłe letnie dni, kolejki do najlepszych lodziarni bywają gigantyczne. Gelato w jednej z wiedeńskich kawiarnii jako przerywnik w spacerze po mieście – czemu nie.
Volksgarten
Wspominałam już, że Wiedeń pachniał? I to jak pachniał! W powietrzu unosił się zapach róż, akacji, lip i jaśminu. Apogeum euforii moje zmysły osiągnęły w parku Volksgarten. Jest on częścią kompleksu pałacowego Hofburg i miejscem relaksu dla szukających odpoczynku od miejskiego zgiełku mieszkańców. Idealne popołudnie w Wiedniu – piknik w ogrodzie Volksgarten pośród tysiąca róż…
No właśnie… miłośnicy róż nie mogą ominąć tego miejsca. Zgromadzono tu ponad 400 gatunków. Co ciekawe, wiele z róż ma tabliczki z sentencjami i dedykacjami. Znalazłam nawet jedną po polsku, Zaczęłam zgłębiać temat i okazuje się, że każdy może zostać fundatorem jednego z krzaczków, a w zamian otrzymujemy możliwość umieszczenia takiej tabliczki z dedykacją. Koszt takiej przyjemności na 5 lat to 350 euro – więcej info dla zainteresowanych 😉 tutaj
Nawet jeśli nie zostaniemy sponsorem jednego z tych cudownych krzaczków, warto przysiąść na ławeczce, nacieszyć oczy mnogością kolorów i koniecznie zanurzyć nos w delikatnych płatkach królowej kwiatów. Nasz pobyt w Volksgarten przypadł na czas złotej godziny, więc kwiaty pieszczone promieniami zachodzącego słońca sprawiły, że ogród wyglądał jeszcze bardziej baśniowo.
Dzień dobiega końca. Spacerujemy jeszcze wokół ratusza i parlamentu. Po intensywnym zwiedzaniu, pora wracać do domu. Na następny raz zostawiamy wizytę w Motylarni w Burggarten i winnice na wzgórzu Kahlenberg. A jakie są Wasze punkty must see w Wiedniu?